Dziecko w Warszawie: w poszukiwaniu skarbów czyli Centrum Pieniądza NBP
Nic nie zapowiadało tego, z czym przyszło nam się zmierzyć.
To był zwyczajny jesienny dzień. Lekki wiatr rozwiewał na chodniku złote liście a słońce nieśmiało przebłyskiwało między chmurami. Ale wyostrzone zmysły Miętusa dostrzegły tajne znaki. Kierując się nimi skręciliśmy w szarą, niepozorną bramę. Przekroczyliśmy drzwi i weszliśmy do innego świata. Spowił nas półmrok. Surowi mężczyźni w mundurach prześwietlili nasze bagaże i sprawdzili, czy nie posiadamy broni. Byliśmy czyści.
Miętus Indiana i Tedi Jones uzbrojeni w tajną mapę z zadaniami wyruszyli na poszukiwanie skarbów. Nie, tym razem nie w Tatrach, ale w samym sercu Warszawy. Zaglądali do Studni Wiedzy ukrytych w cieniu Złotego Drzewa, handlowali zbożem, łowili złote rybki, z setek monet usiłowali wyłuskać tą, o najbardziej nietypowym kształcie i dokonywali pomiarów największych pieniędzy świata. Laboratorium Autentyczności i sposób zabezpieczania banknotów, studia poświęcone budowie mechanizmu zamka sejfowego oraz bankomatu, symulacja prowadzenia konwoju z pieniędzmi pozwoliły im na splądrowanie skarbca. Ale nie o złoto, nie o miliony im chodziło. Celem było złamanie tajnego szyfru i uzyskanie Prawdziwej Nagrody.
* * *
Matka nie wie, jak to się stało. Stolica, ścisłe centrum. Przechodziliśmy tamtędy setki, jeśli nie tysiące razy. A mimo to nikt z nas nigdy nie spodziewał się, że taki skarb może kryć się w samym sercu Warszawy.
I czemu nikt o tym miejscu nie mówi? Czemu nikt nie nawołuje: ludziska, idźcie tam a nie pożałujecie? Czemu nikt nie reklamuje głośno w Internetach, reklamach, na blogach? Czemu znaki prowadzące do tego miejsca są tak ukryte, że dostrzec je może tylko wprawne oko poszukiwacza przygód?
Centrum Pieniądza NBP
Centrum Pieniądza NBP mieści się na Świętokrzyskiej, tuż przy Placu Powstańców Warszawy. Niełatwo tam trafić. No i po co? Kogo, poza wąską grupą specjalistów i naukowców, interesuje historia systemów pieniężnych, rozwój bankowości i dzieje polskiego banku centralnego, zawiłości giełdy i rynków finansowych? O pewnych rzeczach po prostu nie da się powiedzieć w ciekawy sposób.
Czy na pewno?
Centrum Pieniądza NBP jest żywym dowodem na to, że pasja, dobry koncept i kreatywne podejście są w stanie każde muzeum, nawet to o najnudniejszej na pozór tematyce, zmienić w niezwykłą przygodę. 16 sal tematycznych, 4000 eksponatów, 2000 m2 powierzchni. A wszystko to niezwykle pięknie i pomysłowo zaaranżowane. I najeżone najbardziej nowoczesną technologią.
Znajdziemy tu dizajnerskie wnętrza, uliczkę bankową z XIX wieku, stylizowany gabinet numizmatyka, replikę bankowego skarbca, laboratorium naukowe, w którym można sprawdzić autentyczność posiadanych przez nas banknotów, bankowóz, salę stylizowaną na halę produkcyjną pieniędzy i giełdę papierów wartościowych. Będziemy mogli zobaczyć ile miejsca zajmuje milion złotych w banknotach 10-złotowych, poczuć niezwykły ciężar prawdziwej sztabki złota (wiecie, że taka małą sztabka waży kilkanaście kilo i trudno ją podnieść 1 ręką? i że jest warta ok 2,5 mln zł?), obejrzeć rzadko spotykane monety pod lupą, wydrukować banknot z własnym nazwiskiem, zajrzeć w ciemności do wąskich Szczelin Sztuki by podejrzeć rolę pieniądza zarówno w wysokiej kulturze, jak i w popkulturze.
A dzieciaki? Będą zachwycone. Już na wstępie, przy samym wejściu mali ludzi od 5-6 r.ż. dostają mapę z tajnymi zadaniami. Rozwiązanie ich wymaga uważnego obejrzenia wszystkich instalacji, nagrodą zaś jest uzyskanie szyfru, który otwiera tajny sejf kryjący nagrody dla wytrwałych (ale bez stresu, strażnik sejfu, jeśli napotkacie jakiekolwiek trudności, podpowie Wam w razie czego poprawne rozwiązanie). Ale to nie koniec. W niemal każdej sali, w każdym zakątku kryją się rzeczy, na widok których młodzież popiskuje i porykuje z radości. Wielkie ekrany dotykowe, gry komputerowe poukrywane w najróżniejszych miejscach, wirtualni przewodnicy pojawiający się przy zbliżeniu karty magnetycznej do wszędobylskich czytników, prezentacje sterowane ruchem ręki. I nieco bardziej tradycyjne – lupy, makiety wielkich zamków szyfrowych i zwykłych małych zamków, które codziennie zamykamy kluczem, bankomaty. I setki, jeśli nie tysiące najróżniejszych monet i banknotów.
A wszystkiego można dotknąć, pomacać wypróbować. Tu nikt nie będzie na Was krzyczał „proszę nie dotykać eksponatów!”. Wprost przeciwnie. Wszystko jest dla zwiedzających. W Centrum Pieniądza co krok spotkacie dostojnie wyglądających Strażników i wesołych animatorów. W żadnym innym muzeum, na żadnej wystawie Matka nie spotkała chyba tak życzliwie nastawionych, chętnych do pomocy i ciekawie opowiadających ludzi. Nawet na 3-letniego Tediego pytającego tysiąc razy na minutę „a co to”, wtykającego wszędzie swoje małe paluchy i zbliżającego karty magnetyczne do wszystkich możliwych czytników by wydobyć „piii”, parzyli z ciepłem i sympatią.
W Centrum Pieniądza nie o gadżety jednak chodzi. Ale o pieniądze. I o wiedzę o nich. Ta wystawa to nie sztuka dla sztuki, lecz niezwykle przemyślany sposób by przekazać zwiedzającym ogrom informacji, często trudnych i skomplikowanych ale przedstawionych prostym zrozumiałym językiem. To od Was tylko zależy, jak dużo wiedzy stąd wyniesiecie.
Garść informacji praktycznych:
- Centrum Pieniądza NBP będzie ciekawe zarówno dla przedszkolaka, ucznia, nastolatka i dorosłego. Nasz 3-letni Tedi i 5-letni Miętus niewiele chyba z tego wszystkiego zrozumieli, ale na pewno świetnie się bawili. Jednak młodszych dzieci chyba nie ma sensu tam zabierać. Choć przyznam szczerze, że razem z nami zwiedzała wystawę para z maluchem na oko prawie 2-letnim. I też dawali radę.
- Wejście do Centrum Pieniądza jest całkowicie za darmo, zawsze i dla wszystkich. Przy wejściu dostaniecie „bilety” – karty magnetyczne, którymi uruchomić można część instalacji. Szczegóły dotyczące godzin otwarcia, możliwości zorganizowania wycieczki dla większej grupy etc znajdziecie na stronie Centrum Pieniądza NBP.
- Trzeba koniecznie zabrać ze sobą coś do picia, a dla malców coś do jedzenia, bo na miejscu nic nie dostaniecie.
- Warto założyć wygodne buty. Nam przejście całości zajęło koło 2 godzin, ale koncentrowaliśmy się tylko na tym, co było atrakcyjne dla 3 i 5-latka. Gdybyśmy my, dorośli, chcieli zapoznać się dokładniej przynajmniej z połową informacji, potrzebowalibyśmy minimum kolejnych dwóch godzin.
- Weźcie ze sobą portfel a w nim koniecznie jakieś banknoty. Radość dzieciaków ze sprawdzania czy na pewno nie nosicie przy sobie fałszywek – bezcenna.
I jeszcze prośba na koniec. Jeśli tam dotrzecie i spodoba się Wam równie mocno, jak spodobało się nam – szerzcie wiedzę o tym miejscu wszem i wobec! Bo to bardzo smutne, że każdy Warszawiak wie, czym jest Centrum Nauki Kopernik i Muzeum Powstania Warszawskiego, nie ma zaś bladego pojęcia, że w tym mieście jest kolejna tak wystrzałowa wystawa.
PS. Nie, to nie jest post sponsorowany. Żadna ze złotych ani srebrnych monet nie wpadła do kieszeni Matki w zamian za tak przychylną recenzję (nad czym trochę boleję 😊).
9 thoughts on “Dziecko w Warszawie: w poszukiwaniu skarbów czyli Centrum Pieniądza NBP”
Świetny wpis! Będziemy zaglądać i szukać inspiracji ☺️ Poza tym myślę, że wycieczki do takich miejsc mogłyby organizować szkoły, o ile łatwiejsza i bardziej przyswajalna mogłaby być wtedy matematyka 🙊
Tak! Problem polega tylko na ty, że większość znanych mi szkól nie lubi wycieczek, bo wymagają wysiłku, trzeba wszystko zorganizować, zawieźć, przywieźć. Jedym słowem masa problemów 🙁 Smutek 🙁
Też nie mialam pojęcia, że takie miejsce istnieje. Akurat za 2 tygodnie wybieramy się do Warszawy – mamy tam wprawdzie inne plany, ale może zdążymy odwiedzić 🙂
WOW! Jak fajnie, nawet nie wiedziałam, że takie miejsce można zwiedzić 🙂
Musimy się tam koniecznie wybrać przy okazji kolejnego wyjazdu do Warszawy. Tosia byłaby tym miejscem zachwycona:)
ale czad! sama bym miała radochę 🙂
Wow! Kto by pomyślał… Super!;))
Fakt, nazwa nie brzmi rewelacyjnie. My zajrzeliśmy ta trochę przez przypadek. Oczekiwaliśmy nudnawej wystawy o pieniądzach i banku więc zaskoczenie tym większe 🙂
Zapowiada się bardzo ciekawie i nie tylko dla dzieci! Muszę się tam wybrać! 🙂