Browsed by
Tag: Dzień jak co dzień

Dziecko w Warszawie: w poszukiwaniu skarbów czyli Centrum Pieniądza NBP

Dziecko w Warszawie: w poszukiwaniu skarbów czyli Centrum Pieniądza NBP

Centrum Pieniądza NBP cudowneipozyteczne.plNic nie zapowiadało tego, z czym przyszło nam się zmierzyć.

To był zwyczajny jesienny dzień. Lekki wiatr rozwiewał na chodniku złote liście a słońce nieśmiało przebłyskiwało między chmurami. Ale wyostrzone zmysły Miętusa dostrzegły tajne znaki. Kierując się nimi skręciliśmy w szarą, niepozorną bramę. Przekroczyliśmy drzwi i weszliśmy do innego świata. Spowił nas półmrok. Surowi mężczyźni w mundurach prześwietlili nasze bagaże i sprawdzili, czy nie posiadamy broni. Byliśmy czyści.

Czytaj dalej Czytaj dalej

Było sobie życie…

Było sobie życie…

Było sobie życie HD

Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce, siadały sobie dzieci przed telewizorem, w którym były tylko dwa dostępne kanały i z zapartym tchem wyruszały w podróż do wnętrza… człowieka. Zamknij oczy, uruchom wspomnienia, czy ty to widzisz? Krążą sobie dzisiaj po sieci zdjęcia ołówka i kasety magnetofonowej jako test na pokoleniową przynależność. Czy „Było sobie życie” też pozostanie jedynie częścią pokoleniowego doświadczenia? Jest duża szansa, że nawet jeśli, to nie ograniczy się do jednego pokolenia.

Czytaj dalej Czytaj dalej

Egzystencjalne dialogi z dwulatkiem i z czterolatkiem

Egzystencjalne dialogi z dwulatkiem i z czterolatkiem

Rodzice, za namową całej rodziny, wysłali Miętusa na badanie predyspozycji muzycznych. Pani postanawia sprawdzić, czy mały człowiek jest w stanie odróżnić niskie dźwięki od wysokich. Gra kilka nut na pianinie i mówi „słyszysz, to jest duży kot, ma gruby głos”. Potem gra wysokie tony „a to mały kotek, mówi cieniutkim głosikiem”. Kolejnych kilka dźwięków i pyta Miętusa „a to jaki jest kotek?”. Miętus z całą powagą „głodny! to jest głodny kotek”.

Czytaj dalej Czytaj dalej

Weekend na działce z dziećmi – kuchnia błotna

Weekend na działce z dziećmi – kuchnia błotna

Matka chciwie wciąga powietrze nosem. Rety, jak tu pachnie. Bzem, lasem czającym się tuż za płotem, mokrą jeszcze od rosy ziemią. Rozkłada koc i chwyta promienie wiosennego słońca. Słychać pszczoły brzęczące w ogródku. Obok, w kubeczku, pyszna kawa z babcinego ekspresu i babska książka. Nudy na pudy.

Czytaj dalej Czytaj dalej

Kulinarno-miłosne dialogi z trzylatkiem czyli przez żołądek do serca

Kulinarno-miłosne dialogi z trzylatkiem czyli przez żołądek do serca

Wracamy z przedszkola, Miętus ma całą buzię wysmarowaną dżemem.
– Co jadłeś? Kanapki z dżemem na podwieczorek?
– Nieeee. Z melasą.
– Z melasą? Z jaką melasą? – dopytuje zaskoczona Matka.
– No jak to z jaką? Z gluszkami!
– Z gruszkami?
– Tak!

Czytaj dalej Czytaj dalej

Skąd wziąć borsuka? Czyli o łące, CzuCzu i autorytecie ojca

Skąd wziąć borsuka? Czyli o łące, CzuCzu i autorytecie ojca

Moje pierwsze puzzle Łąka CzuCzu

– Mamo, co to jest? – Miętus pokazuje paluszkiem na owada, który przysiadł na jego kubku.

– Osa – matka nerwowo odsuwa palec synka i odciąga go od stołu.

– Jaka ona jest?

– yyyyyyyyyy… – O rety, jaka jest osa??? No zła, wściekła, niebezpieczna, wredna, gryząca, straszna, złośliwa, namolna. Ale jednak niebezpieczna przede wszystkim! Matce, od zarania bojącej się wszelkich owadów, przebiega przez głowę tysiąc pejoratywnych określeń. I nieustannie powtarzane przez Tatę Chłopców ostrzeżenie: nie zaszczepiaj dzieciom swoich własnych paranoi! – yyyyyyyy… ona jest żółto-czarna.

Czytaj dalej Czytaj dalej