Skąd wziąć borsuka? Czyli o łące, CzuCzu i autorytecie ojca

Skąd wziąć borsuka? Czyli o łące, CzuCzu i autorytecie ojca

Moje pierwsze puzzle Łąka CzuCzu

– Mamo, co to jest? – Miętus pokazuje paluszkiem na owada, który przysiadł na jego kubku.

– Osa – matka nerwowo odsuwa palec synka i odciąga go od stołu.

– Jaka ona jest?

– yyyyyyyyyy… – O rety, jaka jest osa??? No zła, wściekła, niebezpieczna, wredna, gryząca, straszna, złośliwa, namolna. Ale jednak niebezpieczna przede wszystkim! Matce, od zarania bojącej się wszelkich owadów, przebiega przez głowę tysiąc pejoratywnych określeń. I nieustannie powtarzane przez Tatę Chłopców ostrzeżenie: nie zaszczepiaj dzieciom swoich własnych paranoi! – yyyyyyyy… ona jest żółto-czarna.

Ufff, udało się wybrnąć.
– Ale jaka ona jest???
Chwila paniki i Matka wpada na genialny pomysł. – Idź, spytaj taty. On się świetnie zna na osach. – Mistrz Spychologii to drugie imię Matki.
Zawód w oczach dziecka. Ironiczny uśmiech na twarzy ojca.
* * *
 – Tato, jaka ona jest? Ta osa?
Tata Chłopców łagodnie uśmiecha się, przybiera najmądrzejszy wyraz twarzy i tłumaczy cierpliwie z wyższością zerkając na Matkę – Osa jest bardzo podobna do pszczoły. Tylko pszczoły są troszkę większe, są żółto-brązowe i mają na ciele takie malutki włoski. O, popatrz tutaj, pszczoły mieszkają w takich gniazdach albo w ulach. Są pożyteczne, zbierają nektar z kwiatów i produkują z niego miód, który jest bardzo zdrowy. O spójrz, a tu jest pająk, to jest krzyżak bo ma na plecach znak krzyż. Pająki budują pajęczyny, w które…
Opowieść trwa i trwa. Fascynacja i podziw w oczach dziecka. Uśmiech dumy na twarzy ojca i radość ze wspólnego poznawania świata.
Moje pierwsze puzzle Łąka CzuCzu
* * *
Wakacje na wsi, na działce u Dziadków (KLIK). Moje dzieci nigdzie indziej nie mają tak bliskiego kontaktu z naturą. Nigdzie indziej nie spędzają aż tyle czasu na świeżym powietrzu. Matkę to cieszy bardzo, choć w głębi serca też troszkę przeraża. Wiadomo, tężec zdradliwie kryjący się w ziemi, tysiące komarów, pająków, os czyhających tylko by boleśnie pogryźć ją albo chłopców, brudne łapki z milionem bakterii pakujące do buzi niemyte owoce prosto z krzaka.
* * *
Po kilku dniach upałów, nadeszły dni deszczu, chmur i chłodów. Nuuuuda panie, nuda. Tata wyciągnął z torby pudełko i wysypał zawartość na stół. Miętusowi zaświeciły się oczy. Wszak to nowe puzzle a Miętus jest prawdziwym puzzlomaniakiem. Tedi na maminych rękach wykonał piruet i chciał rzucić się szczupakiem by spróbować – czy to dobre? czy smaczne? czy zjadliwe?
Tata rozłożył na stole wszystkie elementy. Łaaaaa, jakie duże! – krzyknął z podziwem Miętus. Takich puzzli to on jeszcze nie widział. 27 elementów. I każdy większy niż jego dłoń, każdy błyszczący i bardzo kolorowy.
Układają. Miętus próbuje najpierw sam, ale nie daje rady. Do tej pory miał puzzle zaledwie kilku elementowe. Tato, choć! – woła i ciągnie ojca za rękaw. Siedzą i przyglądają się razem, i szepczą, i wyszukują. Świata dookoła nie widzą. Podchodzę by popatrzeć. Mamo idź sobie, tu jest osa, o tu i tu – pokazuje Miętus paluszkiem z szelmowskim uśmiechem. – A tu inne robaki, pająk, łaaa, taki stlasny!
Pod ich palcami powstaje wieeeelki obraz, prawie metrowej długości. Nie da się go ogarnąć na jeden rzut oka, trzeba oglądać fragmentami. Oglądać i podziwiać, bo piękne naprawdę dzieło im wyszło. Więc patrzą, a ja z nimi. Jak mama-lis przytula dwójkę maluchów, jak borsuk smacznie śpi w swej norze, jak wiewiórka planuje skok na żołędzie, jak pani ptakowa chwali się panu ptaku, że mają piękne jajka. A Miętus pyta, i pyta, i pyta.
Tato, choć! – ciągnie ojca do ogrodu. – Gdzie osa, pokaz! A maki gdzie? A pająk? Pokaz tato, pokaz! A gdzie bolsuk, pokaz!
A ojciec drapie się w głowę, bo skąd borsuka ma wziąć u licha?
* * *
Boskie te puzzle. Duże, solidne, grube (nawet ostre ząbki Tediego nie dały im rady), łatwo małej dłoni je schwytać ale trudno zgubić (tak, tak, wiem, wszystko da się zgubić, nawet samochód na parkingu, ale chodzi o to, że elementy są na tyle duże, że nie tak łatwo je zapodziać). I tylko jedno ale: wg producenta są dla dzieci od 2 r.ż, moim zdaniem ta granica wiekowa jest trochę zaniżona bo ilość elementów i stopień skomplikowania obrazka bardziej jest chyba dla 3-latka (choć wiele oczywiście zależy od dziecka).
Puzzle można kupić na przykład TU
Moje pierwsze puzzle Łąka CzuCzu
Moje pierwsze puzzle Łąka CzuCzu
Moje pierwsze puzzle Łąka CzuCzu
Moje pierwsze puzzle Łąka CzuCzu
Moje pierwsze puzzle Łąka CzuCzu
Moje pierwsze puzzle Łąka CzuCzu
Moje pierwsze puzzle Łąka CzuCzu
Moje pierwsze puzzle Łąka CzuCzu
Moje pierwsze puzzle Łąka CzuCzu

Moje pierwsze puzzle Łąka

CzuCzu
27 elementów, po złożeniu obraz wielkości 98×33 cm
Wiek: 2+ (choć moim zdaniem raczej 3+)

One thought on “Skąd wziąć borsuka? Czyli o łące, CzuCzu i autorytecie ojca

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *