Browsed by
Miesiąc: kwiecień 2015

Czarna książka kolorów

Czarna książka kolorów

Czarna książka kolorów
To jest najsmutniejsza książka na świecie – powiedział Tata Chłopców poprawiając okulary. I długo się wzbraniał przed pójściem do biblioteki by po raz kolejny wypożyczyć „Czarną książkę kolorów”. To jest najdziwniejsza książka jaką widziałam – powiedziała Babcia Bena. To niezwykle piękna książka, pełna słońca i kolorów – odrzekła Matka dotykając z synkiem czarnych jak smoła kartek.

Czytaj dalej Czytaj dalej

Ależ, Bolusiu! – dreszczowiec dla maluchów

Ależ, Bolusiu! – dreszczowiec dla maluchów

Ależ Bolusiu

Miętus, pomóż mi posprzątać te klocki. Nieeeeeee! No proszę, pomóż, przecież to ty je rozsypałeś. Nieeeee! Jak posprzątasz to będziesz miał miejsce na malowanie farbami – matka, próbuje trafić w czuły punkt. Chwila wahania i: nieeee kcem! No posprzątaj. Nieeeee! Jak nie posprzątasz to nie dostaniesz paluszków – matce puszczają nerwy i zniża się do szantażu. Nieeeeee. Dobrze, to ja posprzątam – mówi zrezygnowana. Nieeeee, ja sam, ja kcem, ja kcem pospsontać! Mamo, sio, ja sam!

Czytaj dalej Czytaj dalej

Magiczny Herve Tullet – książka świecąca w ciemnościach

Magiczny Herve Tullet – książka świecąca w ciemnościach

Herve Tullet

Jedne z najbardziej wyrazistych wspomnień z mojego dzieciństwa to te, związane z nocą. Wyprawa na polanę w lesie w poszukiwaniu świecącego próchna. I to niedowierzanie: jak to, stare kawałki drewna naprawdę mogą świecić w ciemnościach? Fascynacja świetlikami. Oczy kota świecące po ciemku. Rozkładanie koca na trawie i wspólne patrzenie w gwiazdy: patrz to jest Wielka Niedźwiedzica, a tutaj mały wóz, widzisz? tu gwiazda polarna a tu to chyba Wenus? I to, co robi każde dziecko chyba – czytanie pod kołdrą przy latarce, w tajemnicy przed rodzicami. Kochany przez maluchy Herve Tullet doskonale chyba zna te dziecięce fascynacje 🙂

Czytaj dalej Czytaj dalej

Cudowne i pożyteczne

Cudowne i pożyteczne

Stary dom moich pradziadków, strych – miejsca zakazane. Nie mogliśmy tam chodzić, bo wysoko, bo niebezpiecznie, bo wszystko pokrywa kurz, bo są tam rzeczy, którymi dzieci nie mogą się bawić. Zakradaliśmy się tam po kryjomu. Zawsze razem, z bijącym sercem, nigdy w pojedynkę – prababcia opowiadała, że nocami słyszy kroki pradziadka na górze (znaliśmy go tylko z fotografii, zmarł zanim my pojawiliśmy się na świecie). Po drabinie, przez zamknięty na klucz właz w suficie przedsionka. Od razu uderzał nas specyficzny zapach naftaliny, suszonych owoców, dojrzewających pomidorów. I gorąc. Czegoż
tam nie było! Stara waga szalkowa z mnóstwem malutkich odważników, lampy naftowe, szafa z trzeszczącymi drzwiami a w niej futro nadgryzione przez mole. Strój Mikołaja. Czarno-złoty mikroskop, który rozkręcaliśmy na części pierwsze. Zwariowany zegarek zamykany srebrną kopertą, na łańcuszku, który po nakręceniu potrafił cofać czas. Staroświecki wózek dla małego dziecka. Zdjęcia przedstawiające ludzi w dziwnych ubraniach – kobiety w długich sukniach, dziwnych fryzurach i śmiesznych butach, panowie w spodniach z lampasami. Zeszyty wujów i cioć ze szkoły. Stare podręczniki. Książeczki do nabożeństwa. Bajki z dzieciństwa naszych rodziców, często porysowane przez nich kredkami, podpisane koślawymi literkami. Albumy z malarstwem. Globus bez podstawki. Słoiki i słoiczki z nasionami przygotowanymi na wiosnę. Przetwory. Butelki i buteleczki z nalewkami, miksturami i nie-wiadomo-czym. Skrawki niewykorzystanych materiałów. Jabłka na zimę. Suszące się grzyby, owoce,
wianuszki czosnku. Skarby.

Magia dzieciństwa. To o niej będzie. I o tych wszystkich rzeczach, które pomagają ją tworzyć. O pięknie ilustrowanych książkach, tych starych i tych nowych. O tajemniczych baśniach. O wyjątkowych zabawkach. O skarbach dzieci. O ciekawych miejscach. I o tym, co najbardziej magiczne z magicznych – o teatrze.Zapraszam 🙂