Browsed by
Miesiąc: styczeń 2016

Pokój dziecięcy i łóżko domek

Pokój dziecięcy i łóżko domek

łóżko domek

Dzieci nam całkiem dorośleją. Nie wiem jak to się stało, ni kiedy. Tedi sam wyrzuca swoje pieluchy do kosza na śmieci i przynosi tacie kapcie (tak tak, dzieci już za młodu powinny być szkolone do pomagania rodzicom 😉 Zaś trzyletni Mietus, liczący do 30, odkrywa meandry poczucia humoru. Droczy się z rodzicami: wiesz co jest po jedenaście? Dwa! cha cha cha! I po chwili dodaje: to taki zarcik. pseciez po jedenaście jest dwanaście! Cha cha cha, no boki zrywać. Myślą rodzice.

Czytaj dalej Czytaj dalej

Maja z księżyca i Dzień Dziadka

Maja z księżyca i Dzień Dziadka

– To jak! Robimy szopkę? – Dziadek Bronek spojrzał na mnie zza okularów.

– Taaaaak! – krzyknęłam i z piskiem pobiegłam do jego pokoju.

Dziadek wyciągnął wielki kawał styropianu i dwa małe nożyki. Spójrz, tu będzie podłoga, z tego zrobimy ściany, a z tych dwu mniejszych kawałków zrobimy dach. Patrzyłam onieśmielona jak spod pod jego palcami styropian zamienia się w mały domek. W pokoju unosił się silny zapach tytoniu i wody kolońskiej. Wszędzie dookoła porozkładane były prawdziwe skarby – kawałki materiałów, aksamitki, złote tasiemki, kolorowe groszki i koraliki, sreberka, malutkie plastikowe zwierzątka, figurki ludzi i ołowiane żołnierzyki. Masz tutaj materiał, przyklej go, a tu przyklej złotą tasiemkę.

Czytaj dalej Czytaj dalej

52 tygodnie z rysunkami które uskrzydlają i inspirują – książki do kolorowania #4

52 tygodnie z rysunkami które uskrzydlają i inspirują – książki do kolorowania #4

Dwie i pół godziny. Kawałek życia. Dokładnie tyle siedziałam dziś na najnudniejszym na świecie spotkaniu. No więc siedzę i rozglądam się dookoła szukając wzrokiem bratniej duszy, która cierpi co najmniej tak bardzo jak ja. Nic z tego. Wszystkie głowy pochylone. Co pilniejsi notują. Zadają pytania. Spoglądają na slajdy rzucane na ścianę. A ja już nie mogę. No bo ile razy można słuchać tego samego? Ile można patrzeć przez okno za którym widać tylko chmury przesuwające się po coraz ciemniejszym niebie? Nie mam przy sobie komputera więc nie mogę udawać, że robię notatki a tymczasem nadrobić zaległości czytelnicze w necie. Obgryzam długopis i marzę bez sensu, automatycznie, po zadrukowanych kartkach papieru. Żeby tylko nie zasnąć, żeby nie zasnąć. Jakieś pytanie z sali wyrywa mnie z letargu. No tak, znowu zamalowałam długopisem wszystkie a, o, e, b i p. Zawsze ta robiłam, od dzieciństwa. Szkoda, że nie mam przy sobie chociaż jakiejś książki do kolorowania. Ale przecież i tak nie wyciągnęłabym takiej książki na oficjalnym spotkaniu. Ech życie, życie.

Czytaj dalej Czytaj dalej