Najfajniejsze książki o kosmosie z naklejkami
Matce po trochu robiło się smutno. No bo jak to tak? Człowiek, mając dwóch synów, cieszy się na te wszystkie książki o kosmosie, na poznawanie świata dinozaurów, na rycerzy, Indian i piratów. A tu nic z tego. Tylko muzyka, cyferki i pociągi. Nic tylko muzyka, cyferki, pociągi. I tak w kółko. I w kółko. I w kółko.
* * *
Był ciepły sierpniowy wieczór. Działka u Dziadków. Chodź, no chodź, coś ci pokażę – Tata Chłopców wyciągnął Matkę z domowych pieleszy na podwórko. Ciemno jak diabli, klęła w duchu Matka, potykając się po raz setny o zabawki porozrzucane przez Bachory i odganiając tabuny komarów. Dookoła puszcza, wieś zabita dechami, nawet latarni żadnej nie ma. Spójrz – Tata Chłopców wskazał głową niebo. O matko! Matce zaparło dech w piersiach. Słuchaj, musimy to pokazać Miętusowi!
Ubraliśmy go ciepło i uzbrojeni w latarki wyprowadziliśmy na pole, by drzewa nie zasłaniały widoku. Cisza jak makiem zasiał. Ogromny las i ciemność dookoła. Miętus mocno ściskał moją dłoń. Spójrz synku, tam, w górę, w niebo. Tysiące gwiazd rozświetlały czarne bezchmurne niebo. Bezmierne. Wszechogarniające. Zjawiskowe. Matka nigdy w życiu nie widziała tak rozgwieżdżonego nieba.
– Mamusiu – Miętus aż skulił się w sobie – chodźmy do domu. Ja tu nie chcę być. Ja się boję.
– Ale Miętus, zobacz jakie gwiazdy! Piękne prawda?
– Taaak. Ale ja nie lubię. Jestem za mały. Boję się. Chcę do domu.
* * *
Minęło pól roku. Baba Bena wygląda przez okno. Miętus i Tedy obok niej, z nosami przyklejonymi do szyby, patrzą w napięciu w ciemność. Jest! Jest! Krzyczy nagle Miętus. Tato, mamo, jest już pierwsza gwiazda na niebie. Jaka to gwiazda? Jak się nazywa? Czy to ta sama gwiazda co świeciła nad stajenką Jezuska? Czy Mikołaj ją też widzi? Hura, hura, przyjedzie zaraz Mikołaj.
Dzień później. Cały kolejny wieczór Miętus spędza przyklejony do okna. O, znowu jest! Czy Mikołaj dziś też przyjedzie?
– Nie synku, Mikołaj przychodzi tylko raz w roku.
– Oooo, szkoda… Tatusiu, a co to za gwiazda? Jak się nazywa?
Zaskoczyło. Matka doczekała się. Nie sądziła jednak, że ta fascynacja kosmosem będzie równie bezgraniczna jak wszechświat. Tysiące trudnych pytań, długie godziny wspólnych rozmów, ciągłe: mamo, tato opowiedz mi o gwiazdach! Marzenie Matki szybko stało się jej przekleństwem. A własna wiedza niewystarczająca by zaspokoić ciekawość czterolatka. Matka więc uzbroiła się w liczne książki o kosmosie, a chwilowy przebłysk geniuszu podpowiedział jej, by przynajmniej częściowo były to książki z naklejkami i kreatywne zeszyty. Teraz Miętus nakleja, Matka zajmuje się swoimi sprawami. Układ idealny.
Przerobiliśmy w domu sporo różnych książek z naklejkami i zeszytów z zadaniami o kosmosie. Oto krótki przegląd najciekawszych, naszym zdaniem, pozycji na ten temat.
Najładniejsza książka o kosmosie – „Naklejkowa zabawa. Kosmos”
W rzeczywistości to nie książka, a raczej zeszyt z zadaniami. 16 stron, 8 pustawych rozkładówek. Kilka kartek z naklejkami. Niewiele tu tekstu. Ot, dwa-trzy zdania krótkiego wprowadzenia o układzie słonecznym, o badaniu kosmosu, o locie na księżyc, o stacji kosmicznej. I na każdej rozkładówce krótkie polecenie, by dziecko wypełniło stronę naklejkami. Pffffy, co w tym takiego, powiecie. Ano spójrzcie sami.
Całość wydana jest na pięknym mięsistym kredowym papierze. Ilustracje są bajeczne a naklejek tak dużo, że trudno znaleźć miejsce aby wszystkie je wykorzystać. I to, co najlepsze – pod paluszkami Bachora – pustawy zeszyt zamienia się w cudny, bogato ilustrowany album. Maluch zasiedla Księżyc i Marsa, wysyła w kosmos rakiety i sputniki, przygląda się planetoidom, tworzy nasz układ słoneczny i konstruuje stację kosmiczną. A wiedza, ciur ciur, niepostrzeżenie, wlewa się do małej główki. Początkowo pustawe strony kpią zaś od detali i szczegółów.
Zadania się bardzo proste, naklejki fascynujące, radość z tworzenia – nieziemska. A efekt niesamowity. Bardzo polecamy wszystkim przedszkolakom. Trzylatki spokojnie powinny dać sobie radę, a liczba (250 sztuk!) i fajność naklejek sprawia, że i dla siedmiolatka pozycja ta będzie atrakcyjna.
„Naklejkowa zabawa. Kosmos”, Wydawnictwo Olesiejuk.
PS. „Naklejkowa zabawa. Kosmos” to polska edycja „Sticker book” wydawnictwa Usborne. Fajnie, że Olesiejuk wydaje kolejne ich pozycje. Aż chce się zakrzyknąć: więcej, więcej!
Najbardziej edukacyjna książka o kosmosie – „Faktozabawa. Niezwykły kosmos”
Kolejna świetna pozycja o kosmosie dla przedszkolaków. Numer dwa na Miętusa liście najbardziej ulubionych. Tu także mamy naklejki (300 sztuk), do tego zaś kolorowanki, krótkie zadania do rozwiązania, gry, zgadywanki, a na koniec krótki quiz do sprawdzenia wiedzy. Fajne? Fajne!
Ale najfajniejsze jest to, że te wszystkie zadania dla dzieci są jedynie dodatkiem, dopełnieniem treści. „Niezwykły kosmos” naszpikowany jest bowiem niesamowitą porcją wiedzy. Wszystko zaś podane prostym językiem, w krótkich zdaniach i przyjaznej formie graficznej. Bachory łykają to w całości i proszą o więcej.
I tylko jedno ALE. Książka wydana jest na dość cienkim i matowym papierze. I pewnie Matka nie zwróciłaby na to uwagi (wszak to standard przy wszystkich zeszytach z zadaniami), ale w porównaniu z poprzednią pozycją, ten element zgrzyta i rzęzi. Tak czy siak nie ma co marudzić, książka jest super. Bierzcie, warto.
„Faktozabawa. Niezwykły kosmos. Książka z zadaniami”, Wydawnictwo Olesiejuk.
Najpoważniejsza książka o kosmosie – „Naklejkowe przebieranki. Astronauci”
Znacie układanki – przebieranki? Bywają w formie magnetycznej, w formie naklejek lub drewnianych puzzli. Generalna zasada jest taka – mamy oto jakąś postać w formie golaska, a zadaniem dziecka jest ubranie go w najróżniejsze stroje. Przodują w tym oczywiście dziewczynki zakładając wróżkom i księżniczkom piękne suknie, złote pantofelki, brylantowe naszyjniki. Ale są i wersje bardziej chłopięce – z misiami, albo chłopcami.
„Naklejkowe przebieranki. Astronauci” to właśnie tego typu zabawa. Tym razem jednak zadanie jest nie byle jakie – trzeba odziać astronautów udających się na misję. Założyć zestaw komunikacyjny, na niego hełm, odpowiednie rękawice i buty, nie zapomnieć o skafandrze, panelu sterowania, narzędziach i uprzęży. Poważne sprawy.
Wow – powiedział Tata Chłopców – fajne! Pokazywałaś to już Miętusowi? Nie? To nie pokazuj na razie – zabrał mi książkę sprzed nosa i wyszedł oglądać ją sobie do drugiego pokoju. I w sumie racji trochę miał, bo „Przebieranki” to książka skierowana do starszych przedszkolaków i młodszych dzieci szkolnych. Dużo tu szczegółów. Konieczna jest większa precyzja przy przyklejeniu naklejek. I informacje bardziej rozbudowane.
Wszystko kręci się tu wokół pracy astronautów – wokół tego, jak zmieniały się ich skafandry na przestrzeni czasu, jakimi pojazdami poruszali się po księżycu, jak zbudowany jest plecak odrzutowy, gdzie i w jakich warunkach ćwiczą oni przed startem. Nie dziw, że i Tata Chłopców się wkręcił oglądając tę książkę.
25 stron, masa naklejek. Każda naklejka dokładnie opisana i ponumerowana, by nie było wątpliwości co, gdzie i jak przykleić. Wartość to ma niemal encyklopedyczną! Odwzorowanie jest tak duże i realistyczne, że w niektórych przypadkach jedne naklejki przyklejamy na inne, przykrywając je całkowicie. Wszak astronauta najpierw zakłada zestaw komunikacyjny, a nań dopiero kask.
Piękne wydanie, świetne ilustracje, kredowy papier. Gwarantuję, że dla każdego miłośnika kosmosu będzie to strzał w dziesiątkę.
„Naklejkowe przebieranki. Astronauci”. I znów Wydawnictwo Olesiejuk (nie, to nie jest post sponsorowany). I znów jest to polska edycja książki wydawnictwa Usborne.