Festiwal teatru dla dzieci – Take Part in Art. ‚Rękaw’
Już dzień wcześniej Matka odczuwała lekki niepokój. No bo co będzie jak mu się nie spodoba? Jak nie złapie bakcyla? Jak będzie chciał wyjść w połowie? Co będzie jeśli zamiast fascynacji pojawi się nuda? Co będzie jeśli opera pekińska okaże się bardziej atrakcyjna? No co wtedy będzie? Aby zagłuszyć swe złe myśli a w Miętusie zaszczepić dreszczyk oczekiwania Matka opowiadała. Opowiadała o tym, czego się mogą spodziewać. O tym, na czym to wszystko polega. O tym, jak wygląda przestrzeń i jak zachowują się ludzie. O tym, jak ona była mała i co wtedy widziała. Ale nie opowiadała o magii. Bo o magii opowiedzieć się przecież nie da.
* * *
Nadszedł TEN DZIEŃ. Jego pierwszy raz. Choć nie, tak naprawdę to drugi, ale pierwszego chyba nie pamięta. Był za mały.
* * *
Charakterystyczny budynek z czerwonej cegły, Stara Prochownia. Wchodzimy. Oboje nieco podekscytowani i niepewni czego możemy oczekiwać. Jesteśmy dużo przed czasem. Specjalnie, żeby oswoić się z miejscem, żeby poczuć się pewniej, żeby w odpowiednim momencie móc skupić się na tym, co naprawdę ważne. Jakaś miła pani kieruje nas do kącika z zabawkami. Schodzimy do podziemi.
O kurcze! zaklęła w duchu Matka. Niedobrze! A Miętusowi rozbłysnęły z radości oczy. Sala pełna przecudownych zabawek. A wszystkie piękne i mądre, a przede wszystkim strasznie fajne. Niedobrze, na prawdę niedobrze martwiła się Matka. Jakim cudem go stąd wyciągnę gdy nadejdzie czas? Co, jeśli zabawki okażą się bardziej atrakcyjne? Cały plan zaszczepienia w dziecku pasji matki może wziąć w łeb. Niedobrze, denerwowała się matka. A Miętus, nieświadom niczego, był w swoim żywiole.
* * *
Nadszedł TEN CZAS. Miętus jakby przeczuwał, że zbliża się coś ważnego. Bez słowa odłożył drewniany garaż i podreptał po schodach na górę.
* * *
Przytłumione światło. Kwadratowa przestrzeń, z dwóch stron miejsca do siedzenia. Na środku dziwaczna konstrukcja. Ni to namiot, ni to zwierz jakiś. Pokryty najróżniejszymi materiałami, czapkami, nogawkami, splątanymi rękawami, futerkami, materiałowymi dachówkami. I nagle toto ożywa. Porusza się. Wydaje dźwięki. Wystawia prześmieszną tubę-trąbę i próbuje nawiązać z nami kontakt. Patrzę na Miętusa. Na jego twarzy pełne skupienie, zaskoczenie. A potem iskierki w oczach. Głośno się śmieje.
Na scenie dzieją się czary. Trójka aktorów kreuje niesamowity świat pełen zwariowanych roztańczonych kalesonów, wirujących rękawów, tańczących głowonogów, śmiesznych kłębuszków i żyjących własnym życiem kapeluszy. A wszystko w rytm pięknej muzyki dobywającej się z niezwykłych instrumentów (ud i alphorn). I ten taniec… OMG! Matczyne serce teatromaniaka rośnie.
Miętus patrzy i patrzy. I dziwi się. I śmieje. I próbuje mi uciec na scenę i złapać jeden z rękawów wielorękiego stwora. Rozglądam się po dzieciach siedzących dookoła. Wszystkie oczy wpatrzone w scenę. Przejęte. Zafascynowane. Tu, na widowni, odbywa się równolegle drugi spektakl. Równie fascynujący jak to, co dzieje się na scenie. A aktorami są mali widzowie. Matka wzroku nie może od nich oderwać. Bo jakże przyjemnie jest patrzeć na radość na małych buziach, na to jak szeroko otwierają się małe oczy, jak podrygują małe główki w rytm muzyki. Jak śmieją się głośno w najmniej oczekiwanych (dla dorosłych!) momentach. Jak komentują na głos to, co widzą na scenie. Jak biją brawo, gdy coś ich rozbawi albo zaskoczy. I matczyne serce znowu rośnie.
A po spektaklu radość jeszcze większa. Bo można wejść na scenę. Dotknąć magii. Pomacać przedziwną konstrukcję-stwora. Potrzymać skrzypce w rękach i zagrać na nich. Założyć czarodziejską czapę na głowę. Posłuchać rogu alpejskiego i zajrzeć skąd dźwięk się wydobywa. Pobawić się w berka i w chowanego między rękawami, czapkami, nogawkami. I nikt nie mówi nie rusz, nie dotykaj, uważaj, bo zepsujesz! Wprost przeciwnie, maluchy są wręcz zachęcane do wspólnej zabawy.
* * *
„Rękaw” Teatru De Spiegel z Belgii to spektakl wyjątkowy, to połączenie teatru muzycznego, teatru tańca i teatru dla dzieci. Nie ma tu fabuły, niewiele jest słów. Jest za to masa humoru, zaskakujących pomysłów i magii. To jeden z najlepszych spektakli dla maluchów, jaki Matka widziała (a widziała ich trochę, oj widziała, bo od lat łazi bez opamiętania po teatrach).
To wielka sztuka zrobić spektakl dla najmłodszych dzieci. Przyciągnąć i skupić ich uwagę. Zaciekawić i rozśmieszyć. Ale mądrze, nie infantylizując, nie siląc się na dziecinność. Szanując małego widza. A widz to najbardziej chyba wymagający.
Ale jeszcze większa sztuka to zrobić teatr dla małych i dla dużych jednocześnie. Taki, by rodzic cieszył się nie tylko radością dziecka. Ale by sam mógł rozkoszować się piękną muzyką, niezwykłym tańcem, skrzącym dowcipem. Teatrowi De Spiegel z Belgii zdecydowanie się to udało.
* * *
„Rękaw” zaledwie kilka razy można było obejrzeć w Warszawie. Teatr De Spiegel przyjechał z Belgii na kilka gościnnych przedstawień pokazywanych w ramach festiwalu dla najmłodszych dzieci – Take Part In Art. „Rękawa” już nie grają, szkoda. Ale festiwal trwać będzie praktycznie do końca roku a przed nami jeszcze wiele spektakli, które ciekawie się zapowiadają (kalendarz tutaj – KLIK). I czeka Matka niecierpliwie. I odgania Straszne Zarazy by zdrowie dopisało i by znów móc Miętusa zabrać. I znów obejrzeć podwójny spektakl, ten na scenie i na widowni.
One thought on “Festiwal teatru dla dzieci – Take Part in Art. ‚Rękaw’”
Znamy teatr i lubimy – jedno z lepszym miejsce gdzie można zabrać dziecko mieszkając w Warszawie.